My mieszkańcy Tatrów Górnych
Idziem do was Krakowiaków...
Amatorski ruch teatralny w Środzie Wielkopolskiej ma długie i niezwykle bogate
tradycje. O działalności miłośników Melpomeny na łamach naszego pisma pisaliśmy
wielokrotnie. Jednak pięćdziesiąt lat temu doszło w Środzie do niezwykłego
wydarzenia teatralnego, które do dziś pozostaje niedościgłym wzorem zarówno pod
względem wartości artystycznej, ilości przedstawień, jak i liczby oglądających
spektakl widzów. W dniu 31 stycznia 1954 roku grupa zapaleńców pod wodzą
Stanisława Kunza wystawiła śpiewogrę Krakowiacy i Górale, utwór, który obok
Halki Stanisława Moniuszki, uznawany jest za polską operę narodową. Poniżej
przedstawiamy kulisy tego spektaklu.
Opera komiczna (albo śpiewogra) Cud mniemany, czyli Krakowiacy i Górale
powstała prawdopodobnie na przełomie 1793 i 1794 roku. Libretto operowe napisane
zostało przez twórcę narodowego teatru polskiego, Wojciecha Bogusławskiego
(1757-1829). Bogusławski, nie bez racji, uchodzi także za ojca narodowej opery.
W 1778 roku napisał Nędzę uszczęśliwioną, pierwszą operę w języku
polskim. Bogusławski, o czym nie wszystkim wiadomo był z operą związany nie
tylko jako librecista, ale i jako utalentowany śpiewak. Wielokrotnie w tej roli
występował w operach własnego autorstwa, m.in. w partii Bardosa w
Krakowiakach i Góralach. W całej swojej karierze aktorskiej, reżyserskiej,
dramatopisarskiej i dydaktycznej Bogusławski był gorącym orędownikiem języka
narodowego. Muzykę czteroaktowej opery skomponował Jan Stefani (1746-1829),
czeski skrzypek i kompozytor, który przybywszy w 1771 roku do Warszawy na
zaproszenie księcia Andrzeja Poniatowskiego (brata króla Stanisława Augusta),
osiadł na stałe w Polsce. Stefani, obok innych osiadłych w Polsce obcokrajowców,
Słowaka Macieja Kamieńskiego oraz Niemców Józefa Elsnera i Kajetana Majera
(Gaetano), był jednym z filarów polskiego teatru muzycznego.
Treścią „opery wiejskiej”, bo za taką utwór uchodzi, jest odwieczny problem
rywalizacji o rękę ukochanej dziewczyny, toczony w śpiewogrze pomiędzy
Krakowiakami z Mogiły (dziś Nowa Huta) i Góralami. Spór toczy się o córkę
młynarza, Basię, związaną uczuciowo ze Stachem. W Stachu kocha się potajemnie
także macocha Basi, Dorota, która powodowana zazdrością obiecuje rękę swojej
pasierbicy i jednocześnie rywalki Góralowi Bryndasowi. Odrzucony przez Basię
Bryndas wraz z Góralami mści się na mogilanach porywając bydło ze wsi. Dochodzi
do bójki pomiędzy Krakowiakami i Góralami. Rozjemcą zostaje ubogi student Bardos,
który za pomocą machiny elektrycznej (sic!) inscenizuje „cud mniemany”, godząc
tym samym obie zwaśnione strony. Dorota, główna sprawczyni całego zamieszania,
przyzwala na ślub Basi ze Stachem, a pogodzeni Krakowiacy i Górale wspólnie
uczestniczą w tańcach i zabawach.
Pokazany po raz pierwszy w dziejach polskiego teatru konflikt pomiędzy dwiema
grupami regionalnymi, z muzycznego punktu widzenia stał się pretekstem do
zaprezentowania piękna i bogactwa polskiej muzyki ludowej. Oryginalną partyturę,
pełną śpiewów, tańców, kupletów oparł Stefani po części na autentycznym
folklorze góralskim i podkrakowskim, z którymi zapoznał się w licznych wiejskich
karczmach odwiedzanych podczas podróży do Warszawy. W śpiewach solowych zwrócił
się natomiast kompozytor ku arietcie (krótka aria o prostej budowie), tak
popularnej w osiemnastowiecznej muzyce operowej ówczesnej Europy. Muzyka
Stefaniego zawładnęła publicznością na długie lata. Toczono nawet spory, czy
kompozytor czerpał z folkloru, czy też oryginalne melodie Stefaniego weszły na
stałe do polskiej muzyki ludowej. Napisane wierszem (czego zresztą Bogusławski
robić nie lubił), pełne aluzji i metafor libretto, nawoływało do jedności
społecznej i wymierzone było przeciwko Targowicy.
Prapremiera opery odbyła się prawdopodobnie w dniu 1 marca 1794 roku (wymieniany
jest także kwiecień) w warszawskim Teatrze Narodowym. Wystawiony po obaleniu
Konstytucji 3 maja i po II rozbiorze Polski, spektakl spotkał się z
entuzjastycznym przyjęciem publiczności, stając się patriotycznym manifestem
Polaków oraz bodźcem do mającej wkrótce wybuchnąć insurekcji kościuszkowskiej.
Mimo zdjęcia Krakowiaków ze względów cenzuralnych po trzecim przedstawieniu
(władze dopatrzyły się aluzji politycznych do ówcześnie panującej sytuacji),
utwór wrócił na scenę wraz z wybuchem insurekcji. Wznowiony w 1796 roku na
scenie lwowskiej, grywany był na ziemiach polskich do połowy XIX wieku, po czym
zainteresowanie utworem znacznie osłabło. Do tego momentu śpiewogrę często
aktualizowano dopisując nawet nowe teksty. Z tego to powodu przez jakiś czas
libretto Bogusławskiego przypisywano Janowi Ursynowi Niemcewiczowi lub Hugonowi
Kołłątajowi. O fakcie tym wspominał Oskar Kolberg w 46 numerze „Ruchu
Muzycznego” z 1858 roku.
Na przełomie XVIII i XIX wieku doszło także do powstania kilku utworów będących
kontynuacją opery. Najważniejszą z nich był napisany w 1815 roku, a wystawiony w
1816 roku (16 czerwca w Warszawie w Teatrze Narodowym i 22 października we
Lwowie, Zabobon, czyli Krakowiacy i Górale. Zabawka dramatyczna ze
śpiewkami w 3 aktach. Utwór znany również pod tytułem Nowe Krakowiaki.
Autorem libretta był dyrektor teatru lwowskiego, Jan Nepomucen Kamiński
(1777-1855), zaś muzyki Karol Kurpiński (1785-1857).
Kurpiński, zwany często polskim Rossinim, przeszedł do historii muzyki jako
największy przed Moniuszką kompozytor operowy (m.in. Jadwiga, królowa polska,
Zamek na Czorsztynie, czyli Bojomir i Wanda). Obok 24 oper był także
autorem komedii, melodramatów, baletów oraz pieśni patriotycznych, z których
najpiękniejsza, Warszawianka (1831), przez wiele lat uznawana była za
hymn narodowy, a do dzisiaj pozostaje najsłynniejszą polską pieśnią rewolucyjną.
Kurpiński był także redaktorem naczelnym i wydawcą „Tygodnika Muzycznego”
(1820-1821), pierwszego polskiego czasopisma muzycznego, które jednak nie
doczekało się zrozumienia w społeczeństwie. Oprócz działalności kompozytorskiej
zajmował się również Kurpiński pracą dydaktyczną i był autorem kilku
podręczników muzycznych. Przez wiele lat piastował funkcję drugiego dyrygenta
Opery Warszawskiej, by po odejściu w 1824 roku Józefa Elsnera, zostać jedynym
dyrygentem tej placówki. Przebywając na tym stanowisku do 1842 roku, Kurpiński
stworzył z Opery Warszawskiej jedną z ważniejszych i prężniejszych scen
muzycznych Europy. Wprowadzając do programu repertuar zagraniczny, zasługą
kompozytora było wystawianie oper po polsku, tak, aby były one zrozumiałe dla
szerokiego kręgu społeczeństwa.
Niezwykły talent Kurpińskiego do komponowania muzyki melodyjnej, pełnej
świeżości i inwencji oraz barwnie zinstrumentowanej, znalazł odzwierciedlenie
przede wszystkim w Zabobonie, czyli w Nowych Krakowiakach.
Będąc dyrektorem Opery Warszawskiej i widząc powodzenie wystawianego Cudu
mniemanego, postanowił Kurpiński napisać śpiewogrę na nowo, pozostając
jednak w dużej mierze wierny pierwowzorowi Bogusławskiego, którego był wielkim
admiratorem. Tak więc wątek, akcja, postacie pozostały bez zmian, choć w nieco
innej konfiguracji. Zmienił się natomiast język i wymowa utworu. Polityczne
aluzje Bogusławskiego ustąpiły miejsca akcentom społecznym. Autor libretta,
Kamiński, interesująco ukazał np. stosunek wsi do dworu. Całość utworu była
nadto przesycona poetyckim językiem i ludowym humorem. Muzyka Kurpińskiego w
większym stopniu niż muzyka Stefaniego bazowała na polskim folklorze i
jednocześnie przewyższała ją melodyjnością, tempem i zaskakującymi zwrotami
dramaturgicznymi. Nic więc dziwnego, że nowa wersja Krakowiaków spotkała
się z triumfalnym wręcz przyjęciem. Także za granicą. W Wiedniu, gdzie w 1856
roku operę wystawiał Teatr Krakowski pod dyrekcją Juliana Pfeiffera,
Krakowiaków Kurpińskiego okrzyknięto arcydziełem. Już wcześniej, zachęcony
powodzeniem kompozytor (wraz z Józefem Damsem) ułożył balet Wesele w Ojcowie
(1823), na którego muzykę składały się melodie z Zabobonu.
Zarówno wersja Stefaniego, jak i Kurpińskiego weszły do żelaznego repertuaru
scen polskich. Często oba utwory wystawiano razem lub łączono je w całość.
Ponownie podjęto również próbę dopisania dalszego ciągu Krakowiaków.
Niejako trzecią część śpiewogry, po Cudzie i Zabobonie,
skomponowano w dwóch wersjach. W 1860 roku Ignacy Leszczyński (słowa Krzesiński)
napisał wodewil Zemsta pana ekonoma, natomiast drugą, zatytułowaną
Skarby i upiory, skomponował w 1872 roku Kazimierz Hofman (słowa Aleksandra
Ładnowskiego). Choć utwory były dopełnieniem oper Stefaniego i Kurpińskiego nie
spotkały się tym razem z większą aprobatą publiczności.
Do czasu uzyskania przez Polskę niepodległości opera grywana była sporadycznie.
W latach dwudziestych XX wieku, po kilkudziesięcioletnim zapomnieniu,
Krakowiacy i Górale powrócili do repertuaru teatrów polskich za sprawą Leona
Schillera, wielkiego kontynuatora idei Bogusławskiego. To właśnie Schiller
odnalazł uznaną za zaginioną partyturę Stefaniego i w 1929 roku, w setną
rocznicę śmierci Bogusławskiego, ponownie wystawił operę.
Sztuka polska przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych chętnie nawiązywała
do klasycyzmu i romantyzmu. Zjawisko to szczególnie widoczne było w muzyce.
Znamienną jego cechą było sięganie do tradycji narodowych, melodii ludowych,
polskiej rytmiki tanecznej, by w rezultacie znaleźć odzwierciedlenie w licznych
suitach, symfoniach, koncertach czy baletach (np. u G. Bacewicz, W.
Lutosławskiego, T. Szeligowskiego, L. Różyckiego, A Malawskiego, W.
Rudzińskiego). Na fali zainteresowania folklorem powstawały liczne zespoły
pieśni i tańca, wśród nich „Mazowsze” i „Śląsk”, które przy użyciu nowych
środków zwracały się ku polskim korzeniom ludowym. Podobnie było z teatrami
operowymi i muzycznymi, które chętnie sięgały do polskiego repertuaru
osiemnasto- i dziewiętnastowiecznego zawierającego elementy folkloru. Tuż po
zakończeniu II wojny światowej Krakowiaków i Górali wystawiono w Poznaniu
(czerwiec). Jednak inscenizacją, która na zawsze weszła do historii polskiego
teatru było przedstawienie Schillera z 1946 roku w łódzkim Teatrze Wojska
Polskiego. Powodzenie śpiewogry zainspirowało liczne teatry zawodowe i
amatorskie w kraju do podjęcia próby wystawienia tej najsłynniejszej polskiej
„opery wiejskiej”. Wśród nich znaleźli się także miłośnicy Melpomeny ze Środy
Wielkopolskiej.
W połowie 1953 roku Stanisław Kunz, kierownik Powiatowego Domu Kultury, animator
średzkiej kultury, dziennikarz i społecznik – słowem postać niezwykle barwna,
niemal renesansowa – skłonił grupę przyjaciół i znajomych do wystawienia
Krakowiaków i Górali w Powiatowym Domu Kultury. Za pomysłem przemawiały
bogate tradycje teatralne Środy, prężnie funkcjonujący Dom Kultury z własną
grupą aktorską, taneczną, chórem, orkiestrą i zapleczem technicznym. Okazją do
wystawienia opery była przede wszystkim zbliżająca się 160 rocznica premiery
Krakowiaków i Górali. W ciągu następnego półrocza grupa około 70 osób
przystąpiła do realizacji niezwykle ambitnego, ale i trudnego przedsięwzięcia.
Reżyserię śpiewogry powierzono Franciszkowi Dzikowskiemu, który jako opiekun
koła plastycznego, podjął się także (wraz ze Zbigniewem Stachowiakiem)
przygotowania scenografii. Kostiumy zaprojektowała i uszyła M. Banaszakowa.
Opracowaniem tańców zajęła się Iwona Danowska. Pieczę nad stroną muzyczną
przedstawienia objął Bogdan Biały. Dyrygentem orkiestry, w skład której
wchodzili Bogdan Biały, A. Bandosz, M. Duszczak, Florian Kamiński, Zdzisław
Kamiński, Antonina Pietrzakowa, F. Pietrzak, S. Pietrzak i Józef Węcławiak był
Lucjan Cudny. Obsadę stanowiło około 30 aktorów-amatorów, wśród nich: Teresa
Filipiakówna, Elżbieta Sobikówna, Janina Szymkowiakówna (na zmianę w roli Basi),
A. Rozalczak, Jerzy Skowron (Bartłomiej - ojciec Basi), E. Bajerówna, Zofia
Kozerska lub R. Komisarkówna (macocha Dorota), Zbigniew Stachowiak (Stach),
Edmund Gniatczyk (Bryndas), Jerzy Grześkowiak (Bardos). Wszyscy zaangażowani w
przedsięwzięcie uczestnicy zdeklarowali się do bezinteresownego udziału w
pracach przygotowawczych oraz w występach.
Niezwykle interesującym i odważnym zabiegiem ze strony realizatorów było
połączenie tekstu Wojciecha Bogusławskiego z Cudu mniemanego z muzyką
Karola Kurpińskiego z Zabobonu. Oryginalne libretto Bogusławskiego
słusznie uznano za historycznie i artystycznie lepsze, bardziej spójne, a także
mające silniejszą wymowę patriotyczną niż tekst Kamińskiego. Z kolei muzyka
Kurpińskiego zdecydowanie wyraźniej uosabiała motywy ludowe, melodykę i
polskość. Można by rzec, że była napisana z myślą o libretcie Bogusławskiego.
Całość Krakowiaków i Górali, bo taką nazwę przyjęto dla przedstawienia,
opracował spiritus movens całego przedsięwzięcia, Stanisław Kunz.
Prawie półroczne przygotowania zwieńczone zostały ogromnym sukcesem. Premiera
opery odbyła się 31 stycznia 1954 roku w budynku PDK w Środzie. Cały zespół grał
przewybornie. Powołując się na Jerzego Grześkowiaka, współwykonawcę spektaklu,
należy wspomnieć o wybitnych kreacjach stworzonych przez Stanisława Kunza
(Organista Miechodmuch) i Mieczysława Godziewskiego (Pastuch). Do sukcesu
wszystkich artystów przyczyniła się wspaniała i serdeczna atmosfera, która
towarzyszyła całemu przedsięwzięciu od samego początku. Na okres ponad pół roku,
gdy spektakl przygotowywano, PDK stał się dla ekipy realizatorów ich drugim
domem. Do dziś uczestnicy wspominają zapał całego zespołu do pracy, wspólne
dyskusje, projekty, propozycje, przede wszystkim zaś koleżeństwo, bez których
pamiętny spektakl z pewnością nie doszedłby do skutku. Krakowiacy i Górale
pośród innych polskich utworów należą do nielicznych, które kończą się
optymistycznie. Podobnie stało się z wykonawcami średzkiego przedstawienia,
spośród których aż dziesięcioro stanęło na wspólnym, ślubnym kobiercu.
Spektakl wystawiono 38 razy przy kompletach publiczności. Oprócz mieszkańców
Środy przedstawienie obejrzeli także widzowie Poznania, Gniezna, Nekli, Gostynia
i Kostrzyna. Szczególny charakter miało przedstawienie we Włoszakowicach koło
Leszna, miejscu urodzenia Karola Kurpińskiego. Zbiegło się ono ze 170 rocznicą
urodzin kompozytora. Równie wspaniale wypadło plenerowe przedstawienie nad
Jeziorem Niestachowskim w Poznaniu, gdzie zespół średzkich amatorów wystąpił
podczas festynu ludowego, stając się sensacją wieczoru. W ciągu kilkunastu
miesięcy spektakl obejrzało około 36 tysięcy widzów, co nadal pozostaje
niekwestionowanym rekordem w historii średzkiego amatorskiego ruchu teatralnego.
Ostatnie przedstawienie dali aktorzy 23 stycznia 1955 roku, w dziesiątą rocznicę
wyzwolenia Środy.