Giuseppe Verdi 1813 - 1901 




100 lat temu, 27 stycznia 1901 roku, około 3 nad ranem, w mediolańskim Grand Hotelu zmarł Giuseppe Verdi. Miał 88 lat, z czego 54 poświęcił pracy twórczej. Pozostawił światu 27 oper, wspaniałą "Messa da Requiem", oraz kilkanaście drobnych kompozycji, w tym "Quatro pezzi sacri" i Kwartet smyczkowy e -moll. Większość jego dzieł przetrwała próbę czasu i dzisiaj spotkać je można pod każdą szerokością geograficzną. W związku z przypadającą w tym roku setną rocznicą śmierci tego znakomitego kompozytora operowego ogłoszono Rok Verdiego. Skłoniło to niemal cały muzyczny świat do przygotowania uroczystych obchodów. Większość znanych teatrów zapowiedziało galowe przedstawienia, koncerty lub specjalne festiwale oper Verdiego. 
W dniu rocznicy śmierci kompozytora Zubin Mehta w Monachium, Riccardo Muti w mediolańskiej bazylice św. Marka, Placido Domingo w Waszyngtonie,, w hołdzie Verdiemu poprowadzili wykonania jego "Messa da Requiem".


Od "Nabucco" do "Falstaffa"


Tak najkrócej i najpełniej można ocenić życiową drogę Giuseppe Verdiego. Wszystko co było przed "Nabucco" było uwerturą do wielkiej kariery, co po "Falstaffie" epilogiem kończącym długie i pracowite życie największego z operowych twórców. 
Karierę rozpoczął wyjątkowo mocnym akcentem. Przez kilka tygodni obiegały Mediolan sensacyjne wieści o przygotowywanej w La Scali premiery "Nabuchodonozora" mało znanego Verdiego. To sprawiło, że w dniu premiery 8 marca 1842 roku sławny teatr wypełniła po brzegi rozgorączkowana publiczność. Już uwerturę przyjęto burzą oklasków. Później oklaskiwano większość arii i scen. W trzecim akcie pojawia się na scenie tłum nieludzko umęczonych Żydów. W kierunku widowni biegnie spokojny śpiew "Va pensiero" brzmienie chóru potężnieje z minuty na minutę. Nagle przy frazie "Ojczyzno moja" publiczność zrywa się z miejsc, po zakończeniu sceny wszyscy oszaleli z zachwytu. W ten sposób kończyło się każde z 58 przedstawień "Nacucco" w La Scali. "Wspaniała aria śpiewana przez soprany, alty, tenory i basy" - powiedział o tej scenie Rossini. 
Entuzjastyczne przyjęcie "Nabuchodonozora" stało się pierwszym sukcesem Verdiego, który od wczesnych lat zdradzał niepospolity talent muzyczny. Niestety, nie dane mu było studiować w sławnym mediolańskim Konserwatorium, nie przyjęto go tam bo komisja egzaminacyjna stwierdziła...bark talentu! Jego jedynymi nauczycielami byli, najpierw Ferdinando Provesi w Buseto, później w Mediolanie studiował w prywatnie u Vincenzo Lavigny. Po ukończeniu muzycznej edukacji mianowano Verdiego szefem miejskiej orkiestry w Busseto. Wkrótce ożenił się w Margheritą Barezzi, po roku zostaje szczęśliwym ojcem córki, następnie syna. W 1839 roku jako nikomu nieznany kompozytor wystawił w La Scali swoją pierwszą operę "Oberto comte di San Bonifacio".


Tragedia i zwątpienie


Nagle życie Verdiego przecina pasmo strasznych tragedii. Najpierw po kilkudniowej chorobie umiera córka Virginia, kilka miesięcy później w podobny sposób ginie syn Icilio. Dopełnieniem tragedii była nagła choroba i śmierć ukochanej żony Margherity. Verdi był przerażony i oszalały z bólu. W ciągu niespełna dwóch lat stracił całą rodzinę i został sam. Właśnie w tym okresie, między jednym a drugim pogrzebem komponował - o ironio - swoją pierwszą operę komiczną "Un giorno di regno". Jej prapremiera w La Scali zakończyła się totalną klęską. Zawiedziony Verdi snując się samotnie po ulicach Mediolanu, rozmyślał o porzuceniu komponowania i powrotem do Busseto. W tym właśnie okresie spotyka ponownie Merellego, impresaria La Scali, któremu zawdzięczał udaną premierę "Oberta" i poniekąd klapę drugiej opery. Teraz Merelli namawia go by skomponował operę do libretta Solery, spotyka się jednak z kategoryczną odmową. Na szczęście nie zrażony tym impresario włożył kompozytorowi tekst do kieszeni wypchnął go za drzwi. Verdi jednak przeczytał tekst i zachwycony nim szybko zabrał się do pracy. W październiku 1841 roku "Nabucco", od którego rozpoczęła się międzynarodowa kariera jest gotowy. 


Giuseppina i lata galer 


Kariera młodego kompozytora nabiera coraz większego rozpędu. Wiele teatrów operowych zwraca się do Verdiego z propozycją skomponowania nowej opery. Zamówień jest tyle, że w ciągu 10 lat skomponował aż 15 dzieł, "lata galernika" - powie po latach o tym okresie. Dla Wenecji napisał "Ernaniego"(1844), "Attilę" (1846), "Rigoletto"(1851). "Traviatę" (1853) i "Simona Boccanegrę"(1857). W Rzymie mają swoje prapremiery "I due Foscari"1844), " La Battaglia di Legano" (18449), "Trubadur" (1853) i "Bal maskowy" (1859). Publiczność Neapolu pierwsza poznaje "Alrizę"1845) i "Luizę Miller"(1849). We Florencji ujrzał światła scenicznej rampy "Macbeth" (1847), pierwsza opera szekspirowska. Wielkie zakusy ściągnięcia zyskującego coraz większą sławę Verdiego przejawiał Londyn, na zamówienie którego skomponował "Zbójców" (1847). Zaproszony do przygotowania premiery i poprowadzenia kilku pierwszych przedstawień pojechał Verdi do Londynu, zatrzymując się na kilka dni w Paryżu. W tym mieście zamieszkała po zakończeniu kariery Giuseppina Strepponi, którą znał od czasów "Oberta" i która śpiewała partię Abigail w pamiętnej premierze "Nabucco". Początkowa sympatia przerodziła się w głębokie uczucie, więc Verdi po londyńskim sukcesie wrócił do Paryża i zabrał Giuseppinę do Włoch. Od tej chwili aż do śmierci (Giuseppina umarła pierwsza w 1897 roku) byli razem. Zamieszkali w Sant' Agata w pobliżu Busseto i byli bardzo szczęśliwi. Peppina okazała się wspaniałą towarzyszką życia i pierwszym surowym krytykiem jego twórczości. 


Sława i pieniądze


Popularność Verdiego zatacza coraz szersze kręgi. Na zamówienie paryskiej Grand Opery komponuje najpierw "Nieszpory sycylijskie"(1855), kilka lat później "Don Carlosa (1867). Niestety, premiery obu dzieł nie przyniosły mu szczególnego sukcesu. Z dalekiego Petersburga przychodzi propozycja skomponowania opery dla Teatru Cesarskiego. Premiera tragicznej "Mocy przeznaczenia" odbywa się w listopadzie 1862 roku przynosząc Verdiemu umiarkowany sukces, pełen trzos złota i Order Świętego Stanisława nadany mu przez Cara Aleksandra. Drugi raz deszcz złota spadł na Verdiego za sprawą "Aidy", skomponowanej na zamówienie Kedywa Egiptu Izmaiła Paszy. Otrzymał za nią 150 tysięcy franków w złocie. Takiej sumy nigdy dotąd nie otrzymał za swoje dzieło żaden kompozytor. Światowa premiera "Aidy" odbyła się w grudniu 1871 roku na scenie Opery Kairskiej i była kolejnym wielkim sukcesem Verdiego. 


Boito i Szekspir 


Po "Aidzie" nastąpiła w twórczości Verdiego długa, bo 16-letnia, przerwa. I pewnie zostałaby "Aida" ostatnią operą mistrza gdyby nie spotkanie z Arrigo Boito. To właśnie on, pisarz, kompozytor i publicysta namówił Verdiego do skomponowania opery, której libretto oparte zostanie na Szekspirowskim "Otellu". Boito napisał wspaniałe libretto, maestro zaś dorównał mu wspaniałością muzyki. Prawo do prapremiery tym razem przyznał Verdi La Scali, na którą był od czasów "Joanny d'Arc" (1845) obrażony i konsekwentnie odmawiał jej prawa do prapremier swoich dzieł. Zgodnie z wolą kompozytora przygotowania do pierwszego wystawienia "Otella" otoczone były ścisłą tajemnicą. W końcu nadszedł dzień premiery 5 lutego 1887 roku, widownia La Scali wypełniła się do ostatniego wolnego skrawka podłogi. Przyjęcie "Otella" jest więcej niż entuzjastyczne publiczność wywołuje Verdiego po każdym większym fragmencie opery. Po zakończeniu premiery rozentuzjazmowana publiczność wyprzęga konie z powozu maestra i sama zaciąga siedzącego w nim Verdiego do hotelu. Nazajutrz nadano kompozytorowi honorowe obywatelstwo Mediolanu. Wcześniej król Humbert przesłał mu insygnia Wielkiej Wstęgi Orderu Św. Maurycego i Św. Łazarza.
Boito idąc za ciosem zaproponował Verdiemu skomponowanie opery komicznej (o czym ten marzył od wielu lat) opartej na przygodach Szekspirowskiego Falstaffa z "Wesołych kumoszek z Windsoru". Propozycja padła na podatny grunt. Zaledwie trzech lat potrzebował Verdi by stworzyć wielkie arcydzieło. 9 lutego 1893 roku w La Scali ma miejsce prapremiera "Falstaffa" ostatniej jak się niebawem okazało opery maestra. Przyjęcie równie entuzjastyczne jak w przypadku "Otella". Po premierze urządzono kompozytorowi wzruszającą manifestację, od teatru do bramy hotelu publiczność utworzyła szpaler, którym przeprowadzono z ogromnym szacunkiem sędziwego kompozytora. Cztery lata po premierze "Falstaffa" umiera ukochana Peppina. Verdi za namową przyjaciół przenosi się do Mediolanu i zamieszkuje w ulubionym Grand Hotelu. Opiekują się nim, znana śpiewaczka Teresa Stolz ( pierwsza Aida) i stara służąca. W jednym z listów do de Amicisa napisał: "Cóż mam jeszcze do roboty na tym świecie!"
Nagle 21 stycznia 1901 roku stan zdrowia sędziwego maestra załamał się - udar mózgu, a w jego efekcie prawostronny paraliż. Wiadomość o chorobie podziwianego Verdiego roznosi się błyskawicznie po całym świecie. Przed hotelem milczący tłum cierpliwie oczekiwał komunikatu o jego stanie zdrowia. Niestety, oczekiwana poprawa nie nadchodzi i w nocy 27 stycznia Verdi umiera. Jak skromnym był człowiekiem niech zaświadczy ujęte w testamencie zdanie" "Zarządzam by mój pogrzeb był jak najskromniejszy i obył się o świcie lub na Anioł Pański wieczorem. Wystarczy dwóch księży, dwie świece i krzyż". Władze uszanowały jego ostatnią wolę. Jednak po miesiącu rząd królestwa Włoch zarządził przeniesienie zwłok Giuseppiny i Giuseppe Verdich do krypty Casa di riposo per musicisti, czyli domu spokojnej starości dla muzyków, przez nich ufundowanego. Podczas przenoszenia prochów 900 osobowy chór i orkiestra La Scali pod batutą Arturo Toscaniniego wykonały słynne "Ve pansiero" z Nabucco". Śpiew podjął ponad 300 - tysięczny tłum żałobników , świadków ostatniej drogi ukochanego maestra i jego żony.
Mimo, że od śmierci Verdiego minęło 100 lat to sądzę, że nie ma dnia w roku by gdzieś w świecie nie grano którejś z oper podziwianego Maestro z Busseto.

Adam Czopek